Recenzje - Blues dla Majki
Majka byłaby zadowolona
Jacek Herzberg znów mnie miło zaskoczył. Ten najbardziej pracowity bydgoski bluesman (ostatnio, kiedy nazwałem go "bydgoskim matuzalemem bluesowym" bardzo się obruszył) i jego grupa Green Grass wydali ostatnio krążek Blues dla Majki. To zapis koncertu w studio Radia PiK w Bydgoszczy. I choć bez oklasków, to słychać atmosferę grania na żywo.
Bardzo dobrym posunięciem było zaproszenie Wacka Węgrzyna do wyśpiewania tekstów napisanych do płyty. Jego nieco niechlujny sposób artykulacji doskonale wpasowuje się w konwencję takiego grania.
Drugim gościnnym puzzlem układanki jest muzyk jazzowy. I to nie byle jaki, bo Andrzej Przybielski. A jego wstępy do kawałków Niebieska nadzieja i Pociąg widmo na pewno przejdą do historii zachrypniętej wokalistyki. W tym drugim numerze improwiza Przybielskiego kładzie na łopatki. To zresztą najbardziej sugestywnie zagrany utwór, scalający się z doskonałym tekstem Wieśka Sikorskiego.
A kolega Herzberg i jego ferajna jak zawsze - na dobrym poziomie. I powiem szczerze, że obecny skład Green Grass pasuje mi jak żaden poprzedni. Może dlatego, że kapela Jacka oddaliła się od klimatów Muddy'ego Waters'a. Nie żebym nie lubił Waters'a ;-). Po prostu podoba mi się mariaż bluesa, funky i jazzu. Nawet gitarowe slide'y Darka Głowacza, choć w źródle typowo bluesowe, bo z delty, brzmią na tym tle inaczej. Szczerze uwielbiam takie subiektywne odczucia muzyczne, hehe.
Kilka słów o tekstach na płytę. Wspomniałem już o Wieśku Sikorskim, ale tzw. warstwa jest także dziełem Kasi Chrzan, Tadeusza Boguckiego, Roberta Głuszczyka i pomysłodawcy płyty - Zbyszka Szulkowskiego. To on kiedyś podrzucił Jackowi Herzbergowi wiersz o Marii Jurkowskiej - Majce, zmarłej w 1991 roku dziennikarce radiowej, wielkiej propagatorce bluesa i jazzu w Polsce. A z ostatniej płyty ekipy z Bydgoszczy Majka na pewno byłaby zadowolona.
Maciej Myga, Gazeta Pomorska, 23.03.2007
Zdzisław Pająk o płycie Blues dla Majki
"Zagrać każdy może" - tak nazwałem koncerty, które odbywać się zaczęły na przełomie XX i XXI wieku, w studiu muzycznym Rozgłośni Polskiego Radia "PiK" w Bydgoszczy, z różną regularnością i w różne dni tygodnia. Ich emisja zaczęła się w połowie lat 90-ch, od koncertów cotygodniowych w ogródku na zapleczu budynku radia przy ulicy Gdańskiej.
Na bazie tych doświadczeń zrodziła się propozycja skierowana z jednej strony do publiczności i słuchaczy, z drugiej zaś do zespołów i solistów, tworzących i wykonujących różnego rodzaju muzykę - od bluesa i jazzu, poprzez rocka (z jego odmianami takimi jak prog-rock, hard czy heavy-rock) poprzez folk, reggae i pop-music po nowoczesne odmiany muzyki rozrywkowej, takie jak electro-pop czy hip-hop.
Przez kilka lat przez studio "PiK-a" przewinęło się kilkudziesięciu wykonawców - z regionu kujawsko-pomorskiego, z Polski, a nawet z zagranicy; czystych "amatorów" oraz takich, którzy poszli w "zawodowstwo". Niektóre koncerty pozostały tylko w pamięci widzów (Coma, Pustki, Belgrad, Abraxas, Roan, Von Zeit, European Folk Blues), po niektórych pozostał zapis na płycie kompaktowej (Nocna Zmiana Bluesa, Banaszak & The Best, Michał Cielak & Friends, Szulerzy). Jedni zagrali tylko raz, a koncert w studiu starczył im do nagrania materiału "demo", z którym później starali się "pójść" w świat (A-tomy, Campanella, Daydream, MGM, Boogie Boys). Inni co jakiś czas powracali do studia z wciąż nowymi propozycjami, którymi dowodzili, że cały czas poszukują nowej drogi, że to co osiągnęli dotąd, wciąż im nie wystarcza do pokazania siebie.
Do tych, którzy w bydgoskim studiu radiowym zagrali kilka razy, a koncerty oceniali bardzo przychylnie radiowi słuchacze, należy bydgoski zespół Green Grass. Kojarzony na początku drogi artystycznej z bluesem tzw. "chicagowskim", zespół ten od lat poszukuje własnej artystycznej drogi i to zarówno poprzez zmiany składu osobowego oraz instrumentalnego, jak też poprzez poszukiwania muzyczne, często wykraczające poza obszar elektrycznego bluesa, korzystając zaś z doświadczeń muzyków rockowych czy jazzowych (jak w przypadku utrwalonym na tejże płycie - z trąbki wiecznie poszukującego Andrzeja Przybielskiego, czy wokalnych improwizacji Wacka Węgrzyna, odwołującego się do atmosfery nagrań Jima Morrisona) nigdy nie zatrzymał się, zawsze "był w drodze". I - jak sądzę - w dalszym ciągu będzie. I pewnie, nieraz do radiowego studia wróci, by w kolejnym koncercie przed radiową publicznością, przedstawić swoje nowe propozycje artystyczne.
Zdzisław Pająk